czystasoda@gmail.com

niedziela, 30 września 2012

Socjolog rzecze: Gangnam Style

   Wybrawszy się dziś na do WPKiW na dużą łąkę chwilę przed godziną 16:00, o której ruszyć miał flash mob do Gangnam Style, chciałam zweryfikować kilka hipotez. Po pierwsze moje podejrzenie o istnienie drugiego dna w kawałku, który tak zawładnął duszami młodych (i nie tylko) ludzi. Nie mogłam uwierzyć, że muzyka, klip i układ taneczny (jaki układ?), jawiące mi się jako oaza shitu, posiadająca taką rzeszę zafascynowanych fanów,  jest nim (SHITEM) w rzeczywistości.

 
   Skąd moje obiekcje? Tym, którzy nie mięli wątpliwej przyjemności zapoznania się z koreańskim utworem Gangnam Style spieszę z wyjaśnieniem. Zjawisko GS składa się z kilku elementów: po pierwsze jest to piosenka (lub jak kto woli: rąbanka), po drugie, teledysk zachwyca, cieszy i bawi nie tylko fanów śmiesznych kotów z youtube’a, po wtóre, jest tam (podobno) układ taneczny, porównywany do Makareny (Panorama w TVP, Wikipedia), i po czwarte utwór zbiera tęgie żniwo fanów ze wszystkich środowisk muzycznych.
   Na fanpage’u wydarzenia przybycie zadeklarowało ponad 3,5 tysiąca osób. Pojawiło się kilka setek. Basy wwiercały się w uszy z odległości 400 metrów. Podchodzę bliżej z myślą: jeśli oni faktycznie będą tańczyć układ, może się dołączę? Stanęłam z boku w pierwszej linii i patrzę. Nikt się nie rusza, syntezator rąbie, „instruktorka” na środku macha rękami niby w rytm muzyki, ale ruchy są raczej nieskoordynowane. Dwusekundowa cisza, koreański głos: Oppan gangnam style (cokolwiek to znaczy) i zgromadzony tłum zaczyna podskakiwać wymachując na zmianę to rękami przed sobą, to nad głową. Potem rąbanka. Ludzie nie wiedzą, co ze sobą zrobić, stoją w miejscu aż ponownie pojawia się refren i znów to samo. Eee… Się przeliczyłam licząc na układ taneczny. Socjolog – Gangnam style 0:1.
 
   Postanowiłam się trochę rozejrzeć, podpatrzeć, kto tak naprawdę tworzy ten pokraczny tłum. Obeszłam ze wszystkich stron. Obrazową analizę uwieczniłam i zamieszczam na filmiku poniżej. Oto, co zobaczyłam: głównie (acz nie tylko) nastolatkowie. Były też dzieci (takie do szóstego roku życia), liczne grono „chłopców” z grzywką, zachodzącą na oczy (4:41 minuta filmu),otyli gimnazjaliści (3:38 i 8:08), licealistki o wielobarwnych włosach, człowiek-pająk (fotografia powyżej) , mroczne dzieciaki w koszulkach Slayera (7:21), kilku Azjatów (9:26) i morze hipsterów (0:01-10:29). Generacja Y. Fundament, na którym stanie świat za lat kilka (o ile proroctwa Nostradamusa nie okażą się pomówieniami), pokolenie wyżu demograficznego (na jedną unieszkodliwioną jednostkę przypadają cztery kolejne). I to w pełni reprezentatywnej strukturze  (pomijając stosunek skośnookich do białych). Gangnam Style prowadzi już dwoma punktami.
 
   Nie tak dawno w Parku pod Kapeluszem odbył się flash mob do letniego hitu „Endless summer”.  Pomysłodawcą akcji była Aga Bota, jedna z najlepszych instruktorek tańca, jaką spotkałam. Wykorzystując fitnessowe kroki stworzyła świetny, efektowny i angażujący wszystkie partie mięśni układ bardzo łatwy do opanowania. Cały miesiąc w zaprzyjaźnionych klubach fitness na Śląsku Aga i inne instruktorki przekazywały układ na zajęciach, by  28 lipca o godzinie zero wystartować  z flash mobem. Akcja była naprawdę udana, zrobiła wrażenie na przechodniach, wyzwoliła sporo endorfiny, a przede wszystkim mogliśmy podziwiać niezwykły kunszt Botki, która tańczyła ciałem i sercem. W wydarzeniu wzięło udział ok. 40 osób.  Na moje oko żadna z nich nie miała mniej niż 18 lat.
   Jako socjolog ostatnie lata mojej edukacji poświęciłam tematyce kultury. Często odwoływałam się do dychotomicznego podziału, który wprowadził  Dwight Macdonald, pisząc o kulturze popularnej i elitarnej (tzw. „wysokiej”). Dziś moim postulatem jest, by rozszerzyć  pojęcie kultury i wprowadzić trójstopniowy podział na kulturę wyższą, popularną i gangnam style.

środa, 12 września 2012

Lokale w Parku: Hawaii



   To mój ulubiony lokal z całego skupiska knajp, które powstały wokół Róży. Budowla, jak sama nazwa wskazuje, nawiązuje klimatem do hawajskich klimatów. Dach pokryty jest czymś w rodzaju trzciny, a kształtem przypomina trzy cycki.  W środku kilkanaście kameralnych stolików, kilka palemek, pseudo-papugi, zwisające z sufitu. Ogólnie klimat bardzo sympatyczny, atmosfera ciepła i zachęcająca. Na zewnątrz kolejne naście stolików i parasoli.

   W lokalu dostępne są wszelkie popularne piwa lane i butelkowe, a także inne alkohole. Bardzo polecam beczkowe browary, bo ich temperatura jest o kilka stopni niższa, niż napojów z lodówki. W barze można także zamówić pizze z sosami (polecam!), bagietki i dania barowe.


   Lokal dysponuje dwoma ekranami plazmowymi, podwieszonymi w idealnych miejscach, by obejrzeć mecz w towarzystwie pełnej knajpy. Bardzo dobrze wspominam EURO 2012 oglądane w Hawaii.
Poza w lokalu zwykła przesiadywać bardzo ciekawa i sympatyczna klientela, a także część bywalców starej Róży. Obsługiwać zaś was będzie długoletnia barmanka nieistniejącego już Kocyndra.

środa, 5 września 2012

Lokale w Parku: Zielona Dolina



   Zielona Dolina to kolejny parkowy lokal, który postawił się tuż obok Róży i niewiele później. Bardzo przyjemne miejsce z ciepłym wnętrzem, oszklonym ze wszystkich stron i dwoma ogródkami piwnymi. To tu najchętniej przysiadają spacerowicze, którzy ominąwszy hamburgerownie przy kapeluszu, rzuciwszy ciekawskim okiem na polową siłownię po drodze, ujrzą stoły i ławy pod parasolami. 

   Piwa są różne, a ich ceny niezbyt wygórowane.  To samo tyczy się pozostałych napojów. W barze dostaniemy również wszelkie mocniejsze alkohole. Jednak co najważniejsze, lokal posiada własną pizzerię. Niestety, pizze są w jednym rozmiarze (32cm), co nie pozostawia klientom dużego wyboru. Ceny przeciętne. Smak- niezłe, ale polecam Margheritę z sąsiedniego pieca.


   W Zielonej Dolinie jest dużo miejsc siedzących (to chyba największy lokal ze wszystkich), dlatego jeśli próbujecie się wcisnąć gdziekolwiek, by obejrzeć np. mecz, rozpoczynający Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, najprawdopodobniej znajdziecie tam stołek.

   W każdy piątek odbywa się karaoke, na którym atmosfera jest kameralna, wręcz rodzinna (co wcale nie znaczy, że nie ma chętnych). Repertuar jest naprawdę imponujący, prowadząca bardzo sympatyczna, nagłośnienie bardzo dobre, a jedynym minusem jest fakt, że trwa do 23:00; jednak około 21:00 kończą się zapisy (co wynika z nie do końca przemyślanej strategii organizacyjnej).

Cena piwa: od 5zł
Cena pizzy: ok. 20zł