Klub muzyczny Zanzibar powstał w 2000 roku i przez niemalże
cały ten okres czasu był jedynym miejscem w Chorzowie, skupiającym osoby z
cięższych muzycznych klimatów. Pierwotnie odbywały się tam typowe rockoteki,
raczej undergroundowe, jednak wspominane wciąż z sentymentem przez dawnych
bywalców. W następnych latach Zanzibar ewoluował, optymalizując swoje działania
tak, by trafiły w konkretny target, który jednak byłby na tyle szeroki, że pozwoliłby
klubowi utrzymać się na rynku.
Piątkowe „Move your fat” przez wiele lat ściągały tłumy z
całego Śląska. W 2008 roku Zanzi trafiło na pierwsze miejsce ogólnopolskiej
klubowej listy rankingowej tygodnika „Wprost” (której kulisy sporządzenia
pozostały wielką tajemnicą). Powodami tak spektakularnego sukcesu było
urozmaicenie muzyczne, wprowadzające również klimaty lat ’70 i ’80, a także
zamknięcie gliwickiej dyskoteki „Bravo”, gdzie swego czasu odbywały się
największe rockoteki w regionie. Z biegiem lat piątkowa muzyka zmieniła się do
tego stopnia, że z rockowych brzmień pozostało kilka kawałków, a cała playlista
odzwierciedlała muzyczne preferencje dja. To spowodowało, że zmieniła się grupa
piątkowych gości, a stali bywalcy zaczęli szukać alternatywy. Kilka miesięcy
temu właściciel zaczął na nowo promować piątki hasłem „Back to the roots” i
choć nie wszyscy się jeszcze przekonali, osobiście uważam, że nastąpiła bardzo
pozytywna zmiana.
Oprócz ostrych piątków, soboty zarezerwowane były na nieco
inne klimaty muzyczne i tak zostało do dziś. Przez pewien czas odbywały się
imprezy drum’n’bass, jednak nie zdobyły zbyt wielu fanów. Ten rodzaj muzyki nie
był jeszcze zbyt popularny, a wstęp na imprezę kosztował dwa razy tyle, co
wjazd na piątkowe rockoteki. Później zdarzały się eventy w klimatach house i
electro, by w końcu, w pierwszej połowie 2011 roku na stałe wprowadzić dwa
cykliczne wydarzenia. Pierwszym jest Reggae Fest.
Reggae Fest to impreza, skupiająca się wokół muzyki reggae,
dancehallu, ragga, dub, jungle etc. Każda edycja ma swoje gwiazdy, występujące
na kameralnej scenie, oraz djów, dbających o dobry muzyczny klimat do rana. Do
tej pory pojawili się m.in. Bob One, Marika, Mesajah, Ras Luta, Radikal Guru,
Junior Stress. Z założenia te eventy wydawały mi się fantastyczne, jednak za każdym
razem wracałam przedwcześnie i rozczarowana. Czegoś brakuje tym wydarzeniom i
nawet wśród znanych polskich tancerzy panuje przekonanie, że w poszukiwaniu
dobrej dancehallowej imprezy na Reggae Fest wybierać się nie warto.
Mniej więcej raz na dwa tygodnie, w soboty Zanzibar przejmuje
grupa ORD, która od roku działa prężnie na Śląsku, organizując jedyne w swoim
rodzaju imprezy taneczne. Duet DJów Orange Rain Drop zdobył sobie rzesze fanów,
którzy podążają za nimi od klubu do klubu. Sekretem tak obleganych imprez jest
działalność grupy w internecie, nastawiona na zadowolenie fanów. Przed każdą
imprezą na fanpage’u wydarzenia tworzona jest playlista, do której propozycje
zgłaszają sami imprezowicze. Dzięki temu zmęczeni muzyczną papką bywalcy klubów
mogą bawić się dokładnie przy takiej muzyce, jaką chcą. Na imprezy zapraszany
jest zawsze profesjonalny fotograf, który całą noc krąży wśród gości. Nazajutrz
wszystkie zdjęcia dostępne są w internecie na fanpage’u pomarańczowej grupy. Dodatkową
atrakcją imprez ORD są tzw. pszczółki, czyli autorskie, pomarańczowe shoty przy
barze w promocyjnej cenie.
Od 2000 roku Zanzi było wielokrotnie przebudowywane. Surowy
klimat piwnicznych murów przypominający typowe krakowskie kluby został
ostatecznie zastąpiony nieco nowoczesnym, electro-designem z masą ekranów. Za
każdym rogiem natknąć się można na przedziwne elementy, od surrealistycznych
obrazków, desek sedesowych z drutem kolczastym, po maskę wiszącą na ścianie,
która, gdy się jej włoży do ust palec, wydaje dźwięk. Pod tym względem Zanzibar
zawsze mnie zaskakiwał.
Kilka lat temu klub został powiększony o górny poziom z
osobnym wejściem od ulicy 3-go maja. W tygodniu otwarta jest tylko góra, która
nosi nazwę ACID. Jest to wygodny, ekskluzywny lokal w bardzo chilloutowym
klimacie. W weekendy część ACIDu zamienia się w palarnię, do której nie można
wejść na wdechu i wyjść zupełnie świeżym.
Klimat: 9/10
Kuchnia: 10/10
Szansa spotkania kogoś interesującego: 8/10
Toalety: po zmianach 7/10
Ceny: 5/10 (niestety Zanzi drożeje)