czystasoda@gmail.com

sobota, 8 grudnia 2012

Socjolog rzecze: Moda na śląskość


”Śląsk nie jest ani modny, ani sexy i nie zmieniła tego żadna kampania” – mówił niedawno Eryk Mistewicz, specjalista od wizerunku politycznego i publicysta. Do niedawna Górny Śląsk traktowany był często jako czarna dziura Polski, nie tylko ze względu na strukturę przemysłową regionu, ale też na charakter migracji w ostatnich latach oraz w prognozach- młodzi ludzie masowo i bez sentymentu opuszczają Górny Śląsk, wybierając życie w atrakcyjnych, a nie tak odległych miastach jak Kraków, Wrocław czy nawet Warszawa. W książce „Przenajświętsza Rzeczpospolita” Jacka  Piekary, alternatywna historia Polski sprowadziła współczesny Śląsk do rangi najbardziej przeklinanego, wzbudzającego lęk regionu kraju, o którym opowiada się ściszonym głosem i straszy nim więźniów politycznych. I niewielu było śmiałków, którzy z własnej, nieprzymuszonej woli udaliby się na to odcięte od świata, cieszące się złą sławą Południe.


Jako urodzona mieszkanka Śląska, która i z emigracją miała sporo wspólnego- całe pięć lat studiów w Galicji, traktuję Śląsk niezwykle sentymentalnie. To swoisty i różniący się pod tyloma względami obszar, tak bardzo kontrowersyjny i, co tu dużo mówić, hermetyczny kulturowo, chociażby ze względu na gwarę, której nauczenie się nie jest tak łatwe, jak przyrządzenie rolady z modrą kapusta w niedzielę. Do tego ci wszyscy lokalni patrioci, działacze społeczni na rzecz autonomii, obrońcy śląskości, ksenofobi i szczekający agresorzy ze skrzyżowanym młotem i kilofem blednącymi na ramieniu. To wszystko sprawia, że przez wiele lat Śląsk pozostawał mało atrakcyjny dla nieśląskich mediów i polskiej popkultury. I jak wszystko… do czasu.

Z odwagą, ale ostrożnie media zaczęły niebezpośrednio interesować się Śląskiem. W ogólnopolskim You Can Dance pojawił się Mateusz z Rudy Śląskiej, który naturalnie używał śląskiej gwary, a mimo to (!- nie dzięki niej) zaskarbił sobie ogólną sympatię widzów. W listopadzie w finale programu Must Be The Music drugie miejsce zajął wzbudzający ogólną fascynację zespół Oberschlesien, wykonujący utwory zespołu Rammstein po śląsku. Od niedawna triumfy na Facebooku święcą aplikacje i fanpejdże, których content opiera się na przekładaniu popularnych memów na gwarę śląską. To już wyższa szkoła jazdy dla osób spoza regionu, bo używana jest tam często gwara również języka pisanego- znaki, które nie występują w języku polskim. Porządnego szoku doznałam natomiast, kiedy to w serialu „Na wspólnej” zobaczyłam Elżbietę Okupską, cenioną przeze mnie aktorkę chorzowskiego Teatru Rozrywki i katowickiego Korezu. Gra tam „babę” ze Śląska. Tak nieudolnie, że nie zdziwiło mnie, gdy sprawdziwszy jej biografię dowiedziałam się, iż pochodzi i długo mieszkała na Pomorzu.


Dzisiejszą notkę napisałam niejako z potrzeby socjologicznej duszy, jednak ma ona charakter wpisu otwartego i zarysowawszy problem chętnie przeczytam, co Wy, drodzy czytelnicy z całej Polski macie w tej kwestii do powiedzenia.


Pozdrawiam,
Soda