Na podstawie
doświadczeń własnych i cudzych.
- Kobiety lubią smak spermy
Prawda na temat
tego mitu może okazać się równie gorzka i trudna do przełknięcia co przedmiot,
którego dotyczy. Wzbudzi też protesty męskiej części czytelników, którzy będą w
stanie podać naprędce dziesiątki
przykładów, jako dowodów, że wcale nie mam racji (te filmy, te gorące kobiety).
Otóż, panowie, żadna kobieta nie lubi smaku waszego nasienia! Możemy łykać, izolować
zmysł smaku i udawać, że rozkoszujemy się ohydną breją z wysoką zawartością
mocznika. Jesteśmy wtedy dla Was boginiami seksu, nieprawdaż? Jednak, słowo Wam
daję, żadna z nas nigdy, przenigdy nie delektowała się spermą, bo ona jest
zwyczajnie obrzydliwa. Jako dowód niech poświadczy fakt, że każdy mój ex święcie
wierzy, że uwielbiałam ten smak…
2. Im
dłużej tym lepiej
Szczycicie się, że
możecie tak bez końca, pełna kontrola, przegląd wszelkich dostępnych pozycji po
kilkanaście minut każda, i jeszcze ustami, ręką, z wypiekami na twarzy i potem
na czole. Wzbudzacie tym podziw kumpli, zwłaszcza tych, którym wydaje się, że
za szybko kończą. A wydaje się im, ponieważ karmieni są owym mitem. Otóż,
drodzy panowie, my, kobiety nie wcale nie lubimy dłuuuugich stosunków. Bo wszystko,
co długie staje się nudne, żmudne i męczące. Jeśli seks trwa więcej niż 20
minut marzymy tylko o tym, żebyście już doszli. Wtedy zaczynamy głośniej
pojękiwać i opowiadać, jaką mamy ochotę na połyk. To z reguły działa. A wam, z
reguły się wtedy wydaje, że właśnie doprowadziliście nas do wrzenia.
Długodystansowe chwalipięty z reguły mają zwyczajny problem z dojściem. Jednak
zasada optymalnej długości stosunku jest niezmienna- nie kończ pierwszy jeśli
kobieta jest autentycznie blisko orgazmu.
Ciekawostka! Para amerykańskich seksterapeutów, Eric Corty
i Jenay Guardiani przeprowadzili wśród swoich pacjentów (obu płci) sondę
dotyczącą optymalnego czasu trwania satysfakcjonującego stosunku. Czas ten to 7
do 13 minut.
3. Gdy
seks nie kończy się dla kobiety orgazmem, jest do bani
Nie jest w
całkowitym błędzie ten, kto wierzy, że mężczyźni są z Marsa a kobiety z Venus.
Przynajmniej jeśli chodzi o sprawy związane z seksem. Wielu mężczyzn stawia
sobie za punkt honoru zadowolenie kobiety. To miłe. Źle się jednak dzieje,
jeśli wyznacznikiem spełnienia staje się jej orgazm. U facetów to takie proste –
udany stosunek seksualny kończy się wytryskiem. Zawsze. Inaczej nie jest udany.
Seks jest drogą zmierzającą do jednego celu. U kobiet zupełnie przeciwnie. To
seks jest celem, jeśli wiecie, o co mi chodzi. Orgazm jest wartością dodaną,
która o niczym nie świadczy. A na pewno nie o Waszych umiejętnościach (nie mówię
tu o seksie oralnym). Bo na wszystkie nasze orgazmy to my ciężko pracujemy.
Serio. Wiele moich bardzo udanych stosunków
nie kończyło się orgazmem. I wiele tych, zakończonych orgazmem było mocno
średnich.
Ciekawostka! 27% Kobiet
nie przeżywa orgazmu podczas stosunku. Tylko 12% przeżywa go zawsze. 8% kobiet
nie przeżyła go nigdy.
Wiele razy słyszałam tekst w stylu: „od kiedy się z tobą
spotykam w ogóle przestałem się masturbować. Bo mam ciebie.” W uszach mężczyzny
brzmi to jak komplement, największy z możliwych. Cóż, jeśli my nie do końca
rozumiemy o co wam chodzi. Różnica między nami polega na tym, że nam bozia dała
co najmniej dwa, jak nie trzy zupełnie różne warianty orgazmów. I nie da się
jednego zastąpić drugim. Mówię tu o orgazmie łechtaczkowym (przeżywanym podczas
masturbacji i seksu oralnego) oraz pochwowym (stosunek seksualny, a także
masturbacja – bez użycia sprzętu, jeśli się wie co i jak). I tak to jest, że
przeżywając często tylko jeden z możliwych orgazmów przychodzi ochota na drugi.
Nawet gdybyśmy kończyły każdy stosunek płciowy szczytowaniem, a działoby się to
dwa razy dziennie, nadejdzie chrapka na ten drugi wariant. I będzie nam fajnie.
Inaczej. Nie znaczy to wcale, że nas nie zaspokajacie czy że czegoś nam
brakuje. Po prostu lubimy od czasu do czasu posłodzić herbatę miodem zamiast
cukrem.
5. .”Robiąc
minetę musisz cały czas lizać łechtaczkę, wtedy na pewno dojdzie”
Jedna z największych
bzdur, jakie słyszałam. Doprowadziła do rozpaczy nie jedną kobietę. Panowie
kochani, seks oralny to nie budowa cepa, nie będzie nawet średnio dobry, jeśli
kierujecie się tą jedną, niefortunną wskazówką. Tu nie chodzi o naciskanie
guzika do skutku jak wtedy, gdy nie chce wejść strona Google lub podczas
zawieszenia systemu. Tu trzeba sztuki, wyczucia, empatii! W całym swoim życiu
spotkałam tylko dwóch mężczyzn, którzy potrafili robić minetę. Cała reszta bardzo
szybko słyszała, że „teraz mam ochotę na seks od tyłu. Tak, właśnie teraz,
natychmiast!”. Seks oralny to nie kwestia siły, nieugiętego języka i zrobienia
z niego patyka trącającego kamień raz za razem. Nie męczące zadanie generujące
myśli typu: „zaraz mi język odpadnie”. To głęboki pocałunek, który jest
przyjemny dla obu stron i jest celem samym w sobie. Pamiętaj, orgazm u kobiety to
wartość dodana. O wiele łatwiej osiągalny w tej formie seksu, jednak tylko
wtedy, jeśli nie walczysz o niego za wszelką cenę.
Z większością przypadków opisanych w artykule zgodzi się
większość kobiet, jednak są wyjątki, które potwierdzają regułę. Ale nigdy nie
możesz mieć pewności, że właśnie na jeden trafiłeś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz